Dzień Dobry :)
Ostatnio nieco się obawiam, że w końcu wpadnę w ręce jakiś rozszalałych,
zielonych ekologów...no bo ileż można dziabać na plastikowej aidzie.
Zamiast materialnie i zdrowo to ja tylko plastik i plastik ;)
Uparłam się, rozsmakowałam...no i wpadłam na amen.
No dobra...przynajmniej chwilowo ;)
Dziękuję Wam ogromnie za wszystkie przemiłe komentarze
i wszystkie podpowiedzi dotyczące drinków magnesów.
Kończę już ostatni więc pewnie niedługo pokażę Wam już wszystkie :)
A dziś zabiorę Was na wycieczkę po dnie oceanu
a to za sprawą pewnych dwóch drobiazgów :)
Jako, że moje osobiste dziecięcie uwielbia podróżować,
tudzież studiuje turystykę postanowiłam wyszyć jej "rybny" breloczek,
który będzie sobie mogła przypiąć do plażowej torby:)
Wzorki znalazłam na pintereście i jakoś tak z biegu, dobierając własnoręcznie kolory
machnęłam sobie rybkę z ruchomym ogonkiem firmy Riolis oraz
konika morskiego i muszlę nieznanego mi pochodzenia ;)
Na rybolka tylko spojrzałam a że mordkę ma bardzo sympatyczną i pogodną,
więc od razu przypadł mi oczywiście do gustu :)
że wyszyję go tak aby był bardzo kolorowy.
Niestety zabrakło mi białej, plastikowej aidy i dlatego rybkę
byłam zmuszona wyszyć już na przeźroczystej.
Żeby je troszkę ujednolicić wszystkie hafty podkleiłam kremowym filcem :)
W muszelce dodatkowo umieściłam skarb, w postaci
oczywiście prawdziwej ( a jakże ;)) perły :)
Kilka koralików, wstążka, buteleczka i zawieszka rybka dopełniły całości.
Najważniejsze, że dziecięciu, które ma podobną artystyczną duszyczkę się spodobało .
A i matka ucieszona, jakby milion dolarów w spadku dostała ;):)
A teraz zabiorę Was jeszcze głębiej...tam gdzie mieszkają syrenki z rybimi ogonkami ;)
Jakiś czas temu pewna mała panienka, która je ogromnie uwielbia poprosiła mnie
o jakąś stojącą ozdobę na biurko, która nawiązywałaby właśnie do syrenkowego tematu.
A że była pora kolacji, akurat w dłoni miałam puste opakowanie
po topionych serkach...tak właśnie się to zaczęło ;) :)
Nie lubię bawić się farbami, wolę czyste formy ale cóż było robić?
Pomalowałam pudełko farba akrylową, poprzecierałam białym gesso,
na VK znalazłam słodkie grafiki do wycinania i tadam :)
Kilka drobiazgów w postaci, tiuli, koralików, kamyczków i chrobotka
zrobiło prawie całą robotę.
Syrenkowe królestwo jak się patrzy :)
Młoda dama zadowolona a to oczywiście dla mnie najważniejsze.
Niewielkim nakładem, można wyczarować naprawdę fajne rzeczy.
Mnie to cieszy podwójnie, bo uwielbiam rzeczy użytkowe co zawsze podkreślam :)
Pudełeczko zgłosiłam do wyzwania na blogu DIY-zrób to sam
I to już koniec mojej podmorskiej wycieczki :)
I to już koniec mojej podmorskiej wycieczki :)
Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam za bardzo.
W kolejnym wpisie będzie już bardziej słodko a raczej sielsko anielsko :)
Przypominam Wam o lutowej --> żabce w zabawie Choinka 2019.
Nie zapomnijcie jej porządnie nakarmić :)
Uściski Wam ślę i cale mnóstwo serdeczności :)
Kasia